We wtorek 17 listopada byliśmy w Berlinie na kontroli. Poprzednim razem usłyszeliśmy, że prawdopodobnie to będzie nasza ostatnia wizyta. Jak się okazało lekarze doszli do wniosku by jeszcze nie kończyć naszej terapii. Wprawdzie asymetria wynosi pół cm, w sumie można już zaprzestać noszenie kasku, ale widać jeszcze na główce drobne niedoskonałości. Jeszcze nie jest to ten efekt, który chcieliby uzyskać.
Następna wizyta 12 stycznia. Myślę, że już ostatnia.
Znów na godzinę 9.30. Tym razem wyjedziemy z pół godziny wcześniej, bo we wtorek blisko godzinę staliśmy w korku. Dojechaliśmy na miejsce idealnie o 9.25. Ja załatwiłam wizytę, a mój narzeczony dopiero zdążył zaparkować. Jest to zawsze dosyć trudne w okolicy tej kliniki :( Miejsc parkingowych jak na lekarstwo. O 10 byliśmy już w samochodzie i wyjedzaliśmy do domu. Całe szczęście, że nie mamy daleko. W sumie dwie godziny w jedną stronę. Od domy do samej kliniki. Nie ma co narzekać :)
Z jednej strony cieszę się, że kask pozostaje na głowie Kubusia. Patrzę właśnie na niego, to jak próbuje wstawać i sto razy upada na głowę przyprawia mnie o dreszcze. Ale w kasku uderzy się i wstaje znów. Bez był by dramat, histeria i wielki lament :/ Spotkałam się również ostatnio z pytaniami od mam dzieci w wieku Kuby: skąd mamy taki kask do nauki chodzenia, gdzie go można kupić, ile on kosztuje.... Kilka osób zazdrości nam tego kasku, bo on przy nauce chodzenia jest nieoceniony ! :)
Pamiętam komentarze jak Norbert nosił kask :-))
OdpowiedzUsuńJak ten czas leci to już 4 lata od zakończenia naszej terapii :-))
Jesli chodzi o zdjęcia na płycie to z tego co pamiętam potrzebny był specjalny program do otworzenia :-))
pozdrawiam :-))